Kinga Balawejder

Lecz od śmierci silniejszy jest gniew

 

Nikt się tego nie spodziewał, a stało się. Przyszło nieoczekiwanie, a jednak dość gwałtownie. Bez ostrzeżenia. Strach nie istniał, ale skądś powstał. Chcieli otworzyć oczy, jak robili to każdego dnia, nie tym razem. Pragnęli zjeść wspólnie śniadanie, ktoś pozbawił ich smaku świeżego chleba. Gdzieś w oddali słychać nostalgiczne, przerywane jękiem, szczekanie psa. Zmienia się świat.

Przestrzeń, w której poruszają się tancerze to ogołocony kawałek przeszłego świata, który jeszcze kilka godzin przed rozpoczęciem strzałów był miejscem tętniącym rytmem codzienności. Widzimy jak tancerze w zwykłych, ziemistych ubraniach wkraczają w mrok przestrzeni i nowego czasu, w którym każda minuta to walka o przetrwanie. Grupę tworzą tancerze i tancerki z Ukrainy i Polski, co nie jest dla nikogo bez znaczenia. Przeszłość z teraźniejszością kumulują obrazy wydarzeń, które dotąd leżały w honorowych grobach, na zasłużonych alejkach w przeróżnych miejscach w świecie. Warszawski zgiełk, piekielne wzgórza na Monte Cassino i katyńskie doły nagle budzą się ze snu. Tancerze wymachują rękami w każdą możliwą stronę, to w górę, to w dół i na bok; tak jakby przeciwstawiali się ołowianemu powietrzu, które usiłuje zamknąć ich oczy. Wnętrza tancerzy rozgrzewa krew, tocząca się przez nabrzmiałe od wysiłku żyły. Nieustannie napięte i bladozielone ciała są jak otoczenie – głuche na krzyk, lecz czujące choćby najmniejsze drgnięcie przestrzeni i czasu. Grupa wypełnia całą scenę, żeby za chwilę rozbiec się i pozostawić pustkę. Raz po raz wchodzą jak gdyby w amoku złości, prezentując cały wachlarz kopnięć, wyciagnięć, które trochę sztucznie przedłużają ciała tancerzy. Głośno tupią, klaszczą w dłonie i ciała – jak na wojnie – formują armię, której celem jest unicestwienie wroga. Codziennością staje się walka o przetrwanie, niedosięgnięcie kuli i choć jedna przespana noc.

Czas przedstawienia upływa w ciągłej fali konstrukcji i dekonstrukcji zespołu tancerzy. Mięśnie tworzące ciało przypominają elementy broni. Jedno tworzy łuk, inne to działo rakietowe, które oddaje otoczeniu śmiercionośną energię, po czym twardo upada na ziemię. W tym rygorze ciało to konstrukt biologiczno-mechaniczny stworzony do nieustannej walki. Ciągłe próby wstawania tancerzy z ziemi przypominają, że to także ludzie, którzy oddychają, męczą się i czują emocje. W spektaklu nie ma hierarchizującego podziału na „nas” i „was”. Raz tylko można dostrzec pewną granicę podziału przestrzeni, kiedy oddalona dziewczyna ze smutkiem patrzy na leżącą jak trup osobę. Czy to jej przyjaciółka, a może wróg? Martwe ciała tancerzy zaściełają scenę. Zanim tancerze padną bezwładnie na scenę wiją się jakby porażeni potężną elektryczną siłą. Chcą powstać, ale nie mogą. W konwulsjach gubią swoje wyćwiczone żołnierskie odruchy i półprzytomni oglądają świat.

Milknie dźwięk rozczulającego fortepianu z początku spektaklu. Powietrze staje się gęstsze, światło zmienia barwę na słoneczną. W tej kombinacji tancerze zanurzają się w ciepłym świetle i tańczą w atmosferze słowiańskiej siły wyższej, która usposabia w nich poczucie zwycięstwa i nadziei. Personalizujący tę moc tancerz stoi z tyłu, za pierwszym, pląsając rękami wokół jego twarzy i dłoni. Protagonista dyktuje każdy gest stojącego na przodzie człowieka i nie pozwala mu wyrwać się ze słonczego transu. Na koniec siła ma pełną kontrolę nad tancerzem, widzimy, jak zasłania jego oczy. Cały zespół jest owładnięty tą energią. W ostatnich skokach, geometrycznych ruchach rąk i miarowym rytmie tancerze zwiastują swoje rychłe zwycięstwo nad złem.

Choreografia stworzona przez Macieja Kuźmińskiego we współpracy z ukraińskimi i polskimi tancerzami pokazuje wojnę w całej jej nieposkromionej potędze. Wraz z tancerzami wspominamy spokojny czas przed inwazją, przechodzimy obok świeżo rozlanej krwi i czekamy na przyszłość. Podobne doświadczenia dwóch narodów spotykają się ze sobą, tworząc komunikat docierający najmocniej do tych, którzy pamiętają głuche szczekanie psa i rozdzierające duszę uczucie osamotnienia. Tancerze w każdej sekundzie Every Minute Motherland ukazują wojnę, jako wielką siłę, która wpływa na wszystko. Jej moc wprawia podmiot w ruch przeciwstawny do pierwotnego, zgodnie z nowymi zasadami świata fizycznego. Miłość przeistacza się w nienawiść, dobro w zło, ludzie w żołnierzy, a ich ciała w mechanizmy do zabijania. Tu zamiast domu stoi potargany kawałek drewna, kilka kroków dalej dziura zamiast bloku, a po boisku nie ma nawet śladu. Egzystencjalny chaos nie dotyka tylko powierzchni ukraińskiej ziemi, on dochodzi głębiej, co tancerze jasno podkreślają. Wojna chce zniszczyć przede wszystkim wartości, morale, tożsamość i idee, w które kiedyś wierzyli. Zmienia się ciało i umysł – są na nowej fali drgań w swoim ukochanym Motherlandzie. W drodze po zwycięstwo.


Every Minute Motherland

koncept i choreografia: Maciej Kuźmiński

asystentka choreografa: Monika Witkowska

dramaturgia: Paul Bargetto

taniec i kreacja: Maciej Kuźmiński, Anastasia Ivanova, Daria Koval, Anna Myloslavska, Vitaliia Vaskiv, Judyta Pakulska, Szymon Tur

produkcja: Maciej Kuźmiński, Polina Bulat

Projekt jest tworzony przez Maciej Kuźmiński Company w partnerstwie z Klubem Żak w Gdańsku (rezydencja/premiera 2022), Materią Łódź (program Przestrzenie Sztuki), Fundacją Creators for Ukraine (utworzona przez CIAS i ZAIKS) oraz Ukrainian Institute.