Hanna Strzelczyk

Zimna kawa bez kokainy

 

Let’s get FUNKY! – tak chciałam zatytułować recenzję, zanim zobaczyłam spektakl. Niestety musiałam zmienić koncepcję. Być może moje rozczarowanie po obejrzeniu Kiss wynika właśnie z niespełnionych oczekiwań. A być może z faktu, że nie zajmowałam miejsca na widowni, jak większość gości, lecz na ustawionych po bokach sceny krzesłach. I choć wyszłam z pokazu z uśmiechem na ustach, to była to raczej zasługa wspaniałej muzyki Prince’a i zakończenia, o którym później.

Ułożenie choreografii do piosenek Prince’a wydaje się karkołomne, mimo że same w sobie porywają do tańca. Katarzyna Wolińska wzięła na warsztat wydaną już po śmierci artysty płytę Piano & A Microphone 1983. To zbiór znanych już utworów w nieco bardziej jazzowych i spokojnych aranżacjach. Niemniej wciąż mających w sobie brawurę i szaleństwo, tak znamienne dla jego twórczości.

Przygotowane na trzy tancerki układy czerpią z wielu stylów. Widać w nich elementy wywodzące się z jazzu, stepu czy baletu, a nawet akrobatyki. Performerki wykonują dużo obrotów, podskoków, często w bliskim kontakcie. Nieustannie coś się dzieje. Tancerki zmieniają układy i konfiguracje, raz na scenie są wszystkie razem, raz w duecie, tylko po to by za chwilę ustąpić miejsca trzeciej, aby ta wykonała partię solową. Tańczą naprawdę pięknie, mają w sobie lekkość i energię. Wszystko się zgadza. A jednak – nie ma tego czegoś. Tego czegoś, co ma w sobie muzyka Prince’a – zabawy, wolności, namiętności.

Przełom następuje dopiero pod koniec spektaklu. Wraz z pierwszymi dźwiękami Cold Coffee & Cocaine na scenie pojawia się życie. W tancerkach budzi się jakaś nowa energia. Bawią się, czarują, niemal uwodzą publiczność. Problem polega na tym, że jest to jeden z ostatnich numerów w głównej części spektaklu. Siła, którą wyzwala, nie jest w stanie udzielić się znudzonej już publiczności.

Przyjemnym – jak powiedziała sama twórczyni spektaklu – bonusem, dzięki któremu wyszłam z sali widowiskowej w Chatce Żaka roztańczona i zarażona pozytywną energią, było to, co wydarzyło się już po zakończeniu właściwej części przedstawienia. Na scenie pojawili się muzycy i zagrali Sexy M. F. do puszczonego z głośników wokalu Prince’a. Katarzyna Wolińska zaprosiła publiczność do wspólnego tańca na scenie. Wymiana energetyczna, do jakiej wówczas doszło, była wspaniała. Radość, wolność i otwartość udzieliła się nawet tym, którzy nie odważyli się wstać ze swoich miejsc, ale – może nieświadomie – podrygiwali w rytm muzyki, poddając się nieposkromionej sile bijącej ze sceny. Mogli doświadczyć tego, co jest w funku najwspanialsze – odrobiny szaleństwa i brawurowej zabawy. Szkoda tylko, że otrzymali tę szansę tak późno.


Kiss

koncept i choreografia: Kasia Wolińska

współpraca choreograficzna: Myriam Lucas

taniec: Julek Kreutzer, Kasia Ustowska-Gmerek, Kasia Wolińska

coaching tańca: Myriam Lucas, Shannon Cooney

kierownictwo muzyczne: Oleg Dziewanowski

projekt i wykonanie kostiumów: Ewa Wolińska

reżyseria świateł: Alexsander Prowaliński

dramaturgia: Thomas Schaupp

produkcja: Magda Garlińska