Krysia Bednarek

Zwierzęce spektrum doświadczeń

 

To uczucie rodzi się w środku, w brzuchu. Trochę wibruje, trochę pali. Rozlewa się po ciele. Nie pozwala usiedzieć w miejscu. To gniew. I euforia. Tkwię na widowni, a chciałabym razem z performerką rozładować uczucia na scenie. Krzyczeć, skakać, drżeć, tańczyć. Być wolna. Przez piętnaście minut. A potem podziękować publiczności i zejść ze sceny, jak Courtney May Robertson.

Spektakl Przyjemność ze zsiadania z konia, gdy galopuje z pełną prędkością zaczyna się od wiersza-manifestu, recytowanego przez performerkę leżącą na ośmiobocznym ekranie z migoczącą delikatnie projekcją. To opowieść o ciele – doświadczającym, cierpiącym, zmęczonym, potrzebującym odpoczynku. Jest w niej czułość, ale i masochizm. Całe spektrum uczuć i zdarzeń, które łączą się z cielesnością.

Kończy się wiersz. Wyciemnienie. Wraz z zapaleniem światła, rozpoczyna się ruch. Dłonie tancerki drżą, impuls przechodzi przez ciało, które szybko reaguje. Robertson rytmicznie rusza rękami. Jest w tym napięcie. Prąd wychodzi z ciała i porywa je, wyciąga, wraca do niego, elektryzuje. Na ośmioboku wyświetlane są nagrania. Na nich ludzie w codziennych sytuacjach, fragmenty zawodów jeździeckich i zbliżenia pulsującego fragmentu ciała, prawdopodobnie języka. Znów ciemność. Tancerka położyła się i śpiewa na bezdechu piosenkę. „Wylecz mnie.” „Wyceń mnie.” Pyta siebie i publiczność: „czy mnie to bawi”? A potem odpowiada: „czasami”.

I wybucha. Jej ruch ma punkową energię. Tańczy gniew i przyjemność z wyrażania go. Jest dzikim koniem i treserką zeskakującą w pełnym galopie. To adrenalina, endorfiny i oksytocyna. Wolność, wolność, wolność.

Zerwanie. Znowu ciemność. I cichutkie „thank you”. Spektakl się skończył.

Ale wieczór trwa nadal. Po przerwie wracamy na salę, żeby obejrzeć przedstawienie Ostatni nosorożec północny pokazywane razem z Przyjemnością… w ramach europejskiego programu Aerowaves dla najbardziej obiecujących artystów tańca.

Na scenę wchodzi Oulouy, jedyny tancerz tego spektaklu. Klęka, wznosi ręce w geście modlitwy. Albo medytacji. Wszystko wycisza się, uspokaja. Z głośników słychać szum ulicy, fragmenty rozmów. Codzienność.

Trwamy tak kilka minut. Rozpoczyna się powolny ruch dłoni. Stopniowo nabiera szybkości, tancerz wstaje, a dźwięki miasta zostają stłumione przez melodię graną na pianinie. Dłonie wirują, towarzyszy im subtelny ruch nóg. Z ciała Oulouya strzelają iskry, energia narasta: stopy, łydki, biodra, tors i barki poruszają się każde w swoim dynamicznym tempie. Taniec rozkwita w momencie skupienia, a gdy muzyka znowu zmienia się w uliczny pejzaż, artysta ponownie się wycisza. Powraca do dłoni, wyciąga je wysoko, wędruje za nimi wzrokiem. I nagle tężeje. Na jego twarzy maluje się strach, mięśnie zaczynają drżeć, akompaniuje im rwana muzyka smyczkowa. Dołączają do niej bębny, taniec staje się coraz bardziej neurotyczny, rozciąga się na całą przestrzeń sceny. W końcu Oulouy staje naprzeciwko ściany i tańczy z własnym cieniem. Jest jak ostatni nosorożec. Zupełnie samotny.

Tuż przed końcem spektaklu słyszymy subtelną piosenkę. Powtarzająca się fraza mówi o tym, że beznadzieję zamieszkuje tylko miłość. Taniec staje się wtedy bardziej swobodny. W końcu artysta zauważa też publiczność. Uśmiecha się zaczepnie. Energia spektaklu zostaje przełamana. Przychodzi czas na igraszki, zabawę, ruch pół-żartem pół-serio. To moment akceptacji. Jeśli żyjemy w beznadziei, wypełnijmy ją miłością.

Wieczór dobiegł końca. Ruchy obojga tancerzy wciąż migoczą mi przed oczami. To były dwa zupełnie różne poruszenia. Intensywny wybuch gniewu i wyrafinowany naddatek energii. Pierwszy spektakl skończył się, nim zdołaliśmy zrozumieć, czego właśnie doświadczaliśmy, a drugi przeciągał zakończenie, wciąż dopowiadając kolejne wątki. Dzięki temu mogliśmy obejrzeć dwa bardzo wyraziste dzieła. W jeden wieczór przeszliśmy od gniewu do przyjemności, przez samotność do akceptacji.


Przyjemność ze zsiadania z konia, gdy galopuje z pełną prędkością

choreografia, wykonanie i wizualizacje:Courtney May Robertson

dramaturgia:Merel Heering

konsultacje zewnętrzne: Kristin de Groot, Yoko Ono Haveman

zwiastun i nagranie wideo: Paul Sixta

wsparcie techniczne: Edwin van Steenbergen

produkcja: Annejon Okhuijsen, Hanne Blomee

promocja i komunikacja: Carolien Verduijn

muzyka: AAR – A01 & A02, Empty Set – Order, Cities Aviv – Title Piece, Death Grips – Disappointed

produkcja: Dansateliers

wsparcie finansowe: Gmina Rotterdam, Kickstart Cultuurfond


Ostatni nosorożec północny

koncepcja i reżyseria: Gastón Core

wykonanie: Oulouy

współpraca: Aina Alegre

zdjęcia i wideo: Alice Brazzit

muzyka: Jorge da Rocha

światła: Ivan Cascon

stylizacja: Eva Bernal

opieka techniczna: Manu Ordenavia

produkcja: Mayte Luque

dokumentacja, zdjęcia i wideo: Alice Brazzit

koprodukcja: Sala Hiroshima & Festival GREC Barcelona przy wsparciu Centre Cívic Barceloneta